fbpx
////
3 mins read

Wspomnienia nauczycielki muzyki: „kobieta nie musi brać na siebie wszystkich obowiązków w pracy i rodzinie”

Łucja od ponad dwudziestu lat jest nauczycielką muzyki. Dała radę połączyć pracę w dwóch szkołach, które znajdowały się w przeciwległych zakątkach Wileńszczyzny, jednocześnie studiować i samotnie wychować dwóch synów.

Praca nauczycielki była pracą marzeń?

Praca w szkole nie była pracą, o której marzyłam. Do pracy w szkole trafiłam przez przypadek i nie miałam zamiaru zostawać w niej na długo. To była niewielka szkoła podstawowa w rejonie wileńskim, nieopodal Niemenczyna, we wsi Jęczmieniszki. Potem jednocześnie pracowałam w szkole w Solecznikach, w szkole średniej. W szkole na wsi w Jęczmieniszkach pracowałam ponad dwadzieścia lat. Pracowałam i tu, i tam.

Wielu ludzi uważa, że praca nauczyciela nie jest zbyt trudna w porównaniu do innych zawodów: „Idziesz do szkoły, uczniowie muszą słuchać tego, co do nich mówisz, a następnie wracasz do domu i spokój”?

„Nic bardziej mylnego. Nauczyciel wstaje wcześnie rano, a do snu idzie najpóźniej. Potem dojazd do pracy, zimą ciągle zaśnieżone i oblodzone drogi. Wychodząc rano z bloku zimą, pierwsza myśl: „Auto odpali czy nie? Droga będzie oczyszczona czy nie?”. Trzeba ciągle się uczyć. Musiałam jeszcze zrobić studia z pedagogiki, bo na uczelni ukończyłam tylko studia muzyczne i dyrygentury. Aby pracować w szkole, musiałam ukończyć studia pedagogiczne. Ponieważ lekcji muzyki nie było za wiele, zaliczyłam dodatkowy kierunek – technologię – i pracowałam także jako nauczycielka technologii. Jestem przekonana, że wszystko da się pokonać, tylko trzeba chcieć. Jestem też z natury szybka, może to mi pomaga w życiu i pracy.

Pracuje Pani w szkole ponad dwadzieścia lat. Czy w ciągu tych lat zmieniło się podejście dzieci do nauki?

Chyba nie. Jedni lubią się uczyć, drudzy nie, trzeci się zwyczajnie lenią. Nic się nie zmieniło od czasu, gdy jako nauczycielka przekroczyłam szkolny próg. Co do mnie, to zawsze się cieszę, że uczniowie przychodzą na moje lekcje bez stresu. Cieszę się, że czasami, gdy spotykam byłych wychowanków długo po maturze, dziękują mi za moją pracę i mówią, że było fajnie. Moim zdaniem to znaczy, że to, co robię, nie poszło na marne.

Jak z tą Pani pasją do muzyki radzili sobie bliscy?

Mama – na spokojnie. Zresztą miała czym się przejmować: trójka dzieci, gospodarstwo i praca na głowie. Tata może miał większe zamiłowanie do muzyki. Trzeba było kupić akordeon – jedziemy z tatą. Ojciec przychodził z pracy i prosił, żebym coś fajnego zagrała. Zachęcał mnie do grania. Grałam na domowych i rodzinnych świętach: Boże Narodzenie, Wielkanoc, urodziny, chrzciny. Później z moim zamiłowaniem do muzyki musieli się zmierzyć moi synowie i mąż. Z mężem się rozwiodłam, synowie zostali ze mną – byłam samotną matką. Lekko nie było. Dziś chłopcy są już dorośli, samodzielnie budują swoje życie i odpowiadają za swoją przyszłość. Czy lubią muzykę? Słuchać – owszem, ale wybrali sobie zawody, które z muzyką mają niewiele wspólnego.

Wierzy Pani w lepsze jutro?

Koniec wszystkiego to początek czegoś. Obojętnie czego – czy dobrego, czy złego. Skończy się coś, co dobre, znaczy, że będzie coś jeszcze lepszego. Nie trzeba się nad tym zamartwiać. W życiu codziennym tak jest, w życiu zawodowym tak samo.

Czym dla Pani jest muzyka?

Światem, który ciągle się zmienia, ale mimo zmian pozostaje niezmienny. Muzyka nie pozwala człowiekowi pozostać w samotności. I chyba wywołuje dobre emocje u innych ludzi. Przypomnę Panu cytat: „Gdzie słyszysz śpiew, tam idź, tam dobre serce mają. Źli ludzie, uwierz mi, ci nigdy nie śpiewają”.

Co by Pani poradziła innym kobietom, które muszą ciężko pracować, łączyć życie zawodowe i prywatne, wychowywać dzieci?

Kobieta nie musi brać na siebie wszystkich obowiązków, jeżeli ma rodzinę. Powinna pamiętać, że nie da się przeżyć życia za własne dzieci, że możesz doradzić swoim bliskim, jeżeli proszą o poradę, ale nie trzeba kontrolować ich życia. Wiem, co mówię – doświadczyłam tego wszystkiego. Więc cieszmy się życiem, bo ono jest piękne. Trochę zwolnijmy tempo, zacznijmy więcej marzyć. Chociaż… czasami coś zobaczysz i już myślisz: „Trzeba wypowiedzieć życzenie, a nuż się spełni – niech wszyscy ludzie będą szczęśliwi i więcej już niczego nie trzeba”.

Бесплатная 👋 еженедельная рассылка

Лучшие публикации за неделю

We don’t spam! Read our [link]privacy policy[/link] for more info.

Parašykite komentarą

Your email address will not be published.