fbpx
////
4 mins read

Krystyna, nauczycielka historii: praca w szkole jest wyzwaniem, któremu sprostanie wymaga gigantycznego wysiłku i samozaparcia

Być nauczycielką i kobietą we współczesnej szkole nie jest łatwo: trzeba nie tylko przekazać wiedzę i wartości kolejnym pokoleniom uczniów, lecz także być dla nich mentorem, przyjacielem i wspierać ich w trudnych chwilach. Jest to zadanie, któremu sprostanie wymaga gigantycznego wysiłku i samozaparcia. Z Krystyną Masalską, nauczycielką historii z Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu w rejonie wileńskim, rozmawiamy o tym, co znaczy być kobietą i nauczycielką we współczesnej szkole, jakiej pomocy potrzebują uczniowie i jak odnaleźć równowagę między pracą a życiem osobistym.

Dlaczego zdecydowałaś się zostać nauczycielką?

Wychowałam się w rodzinie, w której mama jest nauczycielką, więc znam tę pracę od podszewki. Widziałam, jak pracuje moja mama: jak przychodzi ze szkoły, jak rozmawia z rodzicami, jak sprawdza zeszyty, jak szykuje się do lekcji. Dlatego kiedy po ukończeniu szkoły musiałam wybrać przyszły zawód, bez większego wahania zdecydowałam się właśnie na zawód pedagoga. Gdy byłam małą dziewczynką, marzyłam o pracy w przedszkolu. Jako nastolatka zrozumiałam jednak, że wolę pracę ze starszymi dziećmi. Zastanawiałam się tylko, którego przedmiotu chciałabym uczyć. Mama namawiała mnie do studiowania matematyki albo lituanistyki, ale ja zdecydowałam inaczej: zostałam nauczycielką historii.

Dlaczego akurat historia?

Od dzieciństwa lubiłam filmy o rycerzach, średniowieczu, o królewnach. To wszystko po trochu sprawiło, że w dwunastej klasie postanowiłam dostać się na kierunek historii w Uniwersytecie Pedagogicznym w Wilnie.

Kim był twój bohater, gdy byłaś dziewczynką zafascynowaną historią?

Robin Hood. Dlaczego? Po pierwsze uwielbiam okres średniowiecza — nawet teraz, gdy jest on wykładany w ósmej klasie, to moja ulubiona epoka: zamki, wojny, historia Kościoła, architektura. Robin Hood pochodzi z Anglii, a jego przygody, stroje ludzi z tamtego okresu, ich zwyczaje i tradycje, a także to, że pomagał biednym, zawsze mnie fascynowały.

Czujesz się jak taki Robin Hood, tyle że w szkole?

Zauważam, że mam w sobie, trochę z Robin Hooda. Lubię pomagać bliskim, koleżankom, uczniom.

Czy praca nauczyciela panią inspiruje, czy raczej się pani poświęca w jej imię?

Moja praca, praca nauczycielki, wymaga poświęcenia wolnego czasu. Jednak nie jest to ofiara w sensie przymusu. Ofiarowuję się dobrowolnie i z wielką chęcią, bo dla mnie bycie nauczycielem to coś więcej niż przekazywanie wiedzy — to także tworzenie relacji między nauczycielem a uczniem, rozbudzanie ciekawości poznawczej. Pokazujesz swoje zaangażowanie, stając się przykładem, jak należy pracować. Jestem przekonana, że nie chodzi tylko o wykonywanie obowiązków, ale zawsze o dawanie czegoś więcej. Jeśli tak podchodzisz do tego zawodu, to nie jest już poświęcenie, lecz dar, który przekazujesz innym.

Jak to jest być nauczycielem?

Nauczyciel z powołania ma ten dar, że potrafi tak zachęcić uczniów, iż być może ktoś z nich zdecyduje się wybrać tę trudną i wymagającą, a zarazem niezbędną dla społeczeństwa pracę nauczyciela.

Pracuje pani z dziećmi o specjalnych potrzebach? Kto potrzebuje więcej wsparcia: chłopcy czy dziewczynki?

Te dzieci są różne nie dlatego, że są chłopcami czy dziewczynkami, ale dlatego, że jedne z nich chętniej dzielą się swoim światem i otwierają się przed nauczycielem, a inne — nie. Najtrudniej jest z tymi, które tego nie robią. Bywają tak zamknięte w sobie, że wyjątkowo trudno do nich dotrzeć i pomóc im rozwiązać problemy. Próbujesz wtedy różnych sposobów na nawiązanie kontaktu i zrozumienie ich potrzeb. Czasem nie wiadomo, co powiedzieć, co pokazać, jak rozmawiać, czy w ogóle reagują na to, co mówisz i w jaki sposób. Są też dzieci, które chętnie się otwierają, pokazują swoje emocje i przychodzą do ciebie jak do przyjaciela. To bardzo miłe, kiedy uczeń podchodzi i mówi: „Pani jest najlepsza”, a ty wiesz, że na ogół nie cieszy się on najlepszą opinią w szkole.

Co chciałaby pani przekazać swoim dzieciom?

Wszystko, czego uczę moich uczniów w szkole i jeszcze więcej. Chciałabym też, aby moje dzieci rozumiały, że mama-nauczycielka to wciąż mama, która jednak ma także zobowiązania zawodowe.

Z jakimi wyzwaniami codziennie musi się pani mierzyć w szkole — i jako kobieta, i jako nauczycielka?

To, z jakimi wyzwaniami mierzą się kobiety w szkole, zależy od wielu czynników: stylu życia, otoczenia, stanu zdrowia, sytuacji rodzinnej. Wiem z własnego doświadczenia, że niektóre wydarzenia mogą zburzyć cały misternie budowany przez nas świat.

Jaką nauczycielką jest pani w szkole, a jaką kobietą, matką, żoną, gdy wraca pani do domu?

Jako kobieta jestem mamą, koleżanką, przyjaciółką — mam takie same problemy i radości jak wiele innych osób. Trzeba przecież ubrać dzieci, sprawdzić im prace domowe, pomóc w lekcjach czy spontanicznie wyskoczyć do kina. Natomiast gdy wchodzę do szkoły, staję się zupełnie inną wersją siebie — kobieta-matka czy kobieta-przyjaciółka gdzieś znika, a jej miejsce zajmuje kobieta-nauczycielka. W pracy zapominam o swoich troskach. Nawet kiedy bywa ciężko i źle się czuję, wystarczy zacząć lekcję, a problemy, smutki, bóle czy sprawy rodzinne znikają. Jestem tu i teraz z dziećmi i z konkretnym tematem. Z tymi uczniami zwiedzam starożytny Rzym, z innymi średniowieczną Anglię, a jeszcze z innymi poznaję realia II wojny światowej. Po prostu jestem nauczycielką.

Бесплатная 👋 еженедельная рассылка

Лучшие публикации за неделю

We don’t spam! Read our [link]privacy policy[/link] for more info.

Parašykite komentarą

Your email address will not be published.