Były kanclerz Niemiec, Gerhard Schroeder, sugeruje sankcje odwetowe wobec USA w przypadku wdrożenia przez to państwo nowych obostrzeń przeciwko firmom i instytucjom zaangażowanym w budowę gazociągu Nord Stream 2. Materiał początkowo ukazał się na portalu Marketlife.pl
Większość ekspertów podkreśla, że obecna dynamika wydarzeń międzynarodowych wskazuje na zmianę globalnego układu sił. Pax Americana, która nastała po upadku świata dwubiegunowego w 1991 r. (rozpad Związku Sowieckiego) wyraźnie słabnie. Na arenę wkroczyły Chiny, które po okresie szybkiego wzrostu gospodarczego zaczynają być coraz bardziej asertywne politycznie. Symbolem tego w skali makro jest tocząca się ze zmiennym szczęściem wojna handlowa na linii Waszyngton – Pekin, a w skali mikro wydarzenia w Hong Kongu.
Zobacz także:
Rosnąca potęga Chin. Jak Państwo Środka wypiera ze światowego handlu USA? [GRAFIKA]
Globalna zawierucha koncentruje się na rywalizacji obecnego hegemona i państwa pretendującego do tej roli. Współcześni politolodzy w opisie tego sporu sięgają do klasycznych autorów w tym Tukidydesa i jego “Wojny Peloponeskiej”. Opis zmagań Sparty i Aten budzi zrozumiałe analogie, choć warto mieć na uwadze, że to dotychczasowy lider świata greckiego je wygrał, lecz zwycięstwem nie cieszył się długo, bo wkrótce oba greckie polis znalazły się pod dominacją Teb.
Analogie historyczne bywają zwodnicze. Dziś trudno sobie wyobrazić by Stany Zjednoczone miały szybko oddać palmę pierwszeństwa. Równie odległa jest perspektywa wygranej Chin. Także scenariusz zwycięstwa “tego trzeciego” w peletonie jest raczej nieprawdopodobny. Bo kim miałby być? Pogrążoną w problemach, choć nadal silną militarnie Rosją? Podzieloną na linii północ – południe Europą, za którą w coraz większym stopniu próbują wziąć odpowiedzialność Niemcy?
Świadoma gra Gerharda Schroedera
Gerhard Schroeder to były kanclerz Niemiec, a dziś przede wszystkim lobbysta. Jest m.in. szefem Rady Dyrektorów Rosnieftu – największego koncernu naftowego w Rosji.
Schroeder od lat stanowi “dyżurnego Niemca” Kremla. W ostatnich latach dał się poznać nie tylko jako gorący zwolennik szkodliwego z polskiej perspektywy projektu bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2 , ale także zniesienia sankcji jakie nałożono po aneksji ukraińskiego Krymu przez Federację Rosyjską.
Dziś niemiecki polityk, a może już bardziej rosyjski biznesmen, znów zabiera głos w sprawie ważnej. Wzywa publicznie do zastosowania kontrsankcji przez Unię Europejską w przypadku nałożenia przez Stany Zjednoczone obostrzeń na europejskie firmy zaangażowane w budowę Nord Stream 2.
Polska perspektywa
Polska perspektywa jest oczywiście odmienna od tej, którą prezentuje Schroeder. Krajowe media słusznie podkreślają nieetyczność działań byłego niemieckiego kanclerza, który rozpoczął spektakularną karierę w rosyjskim biznesie.
Również projekt Nord Stream 2 jest dla władz w Warszawie nie do zaakceptowania. Nowy gazociąg omija dotychczasowe kraje tranzytowe w Europie Środkowej, a także uderza w stabilność polityczną najbliższego sąsiedztwa Polski (Ukraina czerpie z tranzytu gazu z Rosji ponad 2 mld $ rocznie). Ponadto trwale uzależnia Europę od dostawcy gazu ze Wschodu mimo politycznej i agresywnej postawy jaką wykazywał wobec wielu klientów na Starym Kontynencie.
Jednak skuteczna polityka to nie tylko wytrwałość w forsowaniu własnej wizji danego problemu i poszukiwanie sojuszników. Ważne jest także zrozumienie argumentacji przeciwnika i na podstawie takiej analizy przygotowanie uderzeń prawnych i informacyjnych.
Tu Polska lekcji najwyraźniej nie odrobiła.
Niemiecka perspektywa
Argumentacja Schroedera wzywającego do kontrsankcji UE w przypadku objęcia europejskich firm zaangażowanych w projekt Nord Stream 2 obostrzeniami amerykańskimi może paść na podatny grunt.
Niemcy powoli przebudzają się z letargu, w który wpadły po drugiej wojnie światowej. Ich elity widzą już, że bez wykorzystania -w słusznym ich zdaniem celu- ogromnej przewagi ekonomicznej Unia Europejska może się rozpaść. Dotychczasowe problemy Starego Kontynentu takie jak kryzys strefy Euro czy narastające różnice pomiędzy północą i południem to pestka w porównaniu ze skutkami pandemii koronawirusa.
Polacy nie dopuszczają możliwości, w której przyjdzie im wybierać pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską (…) Jeden z takich punktów granicznych jest już za nami. Postawiliśmy na Amerykanów i de facto odcięliśmy się od chińskiej oferty. To było jednak stosunkowo proste. Jak zareagujemy jeśli przyjdzie nam wybierać pomiędzy USA i Niemcami?
Piotr Maciążek
COVID-19 skutkuje już dziś wzrostem postaw protekcjonistycznych i zaczyna podważać ideę wolnego rynku. Kraje członkowskie myślą dziś bardziej o ratowaniu własnych przedsiębiorstw aniżeli o utrzymaniu zasad antymonopolowych czy wolnego przepływu towarów.
Jednocześnie świat wokół Europy bardzo mocno się zmienia. Jak podkreślono już na początku artykułu – powoli załamuje się dotychczasowy porządek międzynarodowy. Niemcy to widzą i są świadome tego, że do utrzymania własnej prosperity potrzebują Unii Europejskiej. Jak to się ma do Nord Stream 2?
Zderzenie dwóch perspektyw: polskiej i niemieckiej
Donald Trump to dla Polski kluczowy sojusznik. Dla Niemiec to coraz częściej rywal, który w prowokacyjny sposób próbuje uderzać w ich konkurencyjność.
Prezydent USA wielokrotnie sugerował, że nałoży sankcje na niemiecki przemysł motoryzacyjny. Nie brakowało również jego wypowiedzi, w których podkreślał, że po uporządkowaniu sytuacji z Chinami kolejny konflikt handlowy czeka Amerykanów z Unią Europejską.
To dlatego z perspektywy Berlina uderzenie USA w Nord Stream 2 stanowi element narastających sporów ekonomicznych pomiędzy transatlantyckimi partnerami. W Niemczech nie brakuje głosów, że nadszedł czas by wyrwać się spod protekcji “starszego brata” jak określane są tam Stany Zjednoczone i “zawalczyć o swoje”.
Z tego względu argumentacja Schroedera może paść na podatny grunt, tym bardziej, że będą ją uzupełniać i inne głosy odpowiednio wzmacniane także przez Rosję. Moskwie od dawna zależy na rozbiciu politycznego Zachodu i urzeczywistnienia wizji multipolarnego świata tj. koncertu mocarstw.
Polsce wbrew pozorom trudno jest to rozumieć. Elity w Warszawie często nie nadążają za szybko zmieniającym się otoczeniem międzynarodowym. Dla wielu polityków nad Wisłą polityczny Zachód to pewnik, a działania Niemiec w kontekście Nord Stream 2 są nielogiczne. Dlaczego wspierają projekt dzielący Europę? – myślimy. Tymczasem Niemcy robią to właśnie dlatego by -w swoim mniemaniu- ratować Stary Kontynent.
Zobacz także:
NATO zgodziło się na plany obronne dla Polski i krajów bałtyckich
Nadchodzi czas trudnych wyborów
Polacy nie dopuszczają możliwości, w której przyjdzie im wybierać pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. Choć procesy polityczne mogą przebiegać w zupełnie innym kierunku aniżeli wskazują na to obecne prognozy politologiczne, to należy brać pod uwagę możliwość, że władze w Warszawie czekają trudne wybory. Jeden z takich punktów granicznych jest już za nami. Postawiliśmy na Amerykanów i de facto odcięliśmy się od chińskiej oferty. To było jednak stosunkowo proste. Jak zareagujemy jeśli przyjdzie nam wybierać pomiędzy USA i Niemcami?
Aktywność Schroedera może zwiastować dylemat atlantycki, przed którym niebawem, a może dopiero za dekadę lub dwie, stanie Polska.
Piotr Maciążek
Fot. Pixabay