Inga Kreivėnaitė jest kierowniczką ośrodka „Padėk pritapti”, ośrodek działa w wileńskiej dzielnicy Naujininkai, uczęszczają do niego dzieci nie tylko z romskich rodzin, ale też i z rosyjskich, polskich, litewskich rodzin. Z Ingą rozmawiamy o tym, jak koronawirus i kwarantanna wpłynęły na życie romskich rodzin.
Czy praca z dziećmi z romskich rodzin, różni się od pracy z dziećmi z polskich, litewskich, rosyjskich rodzin?
Nie dostrzegam żadnej różnicy pomiędzy dziećmi z romskiej rodziny czy jakiejś innej. To są dzieci, pragną i potrzebują tego samego: ciepła, miłości, uwagi, bezpieczeństwa, przestrzeni, gdzie mogłyby się bawić.
W naszym społeczeństwie jest pełno stereotypów na temat Romów – skąd one pochodzą?
Przede wszystkim z naszej niewiedzy i przerażenia tym, czego się nie wie. Niewiedza skutkuje tym, że czujemy strach, następnie przypinamy łatkę: ktoś jest dobry, a ten zły i mamy stereotypy. Następnie przekazuje się je z pokolenia na pokolenie – rodzice, dziadkowie straszą dzieci, żeby zachowywały się dobrze, bo inaczej „porwą je Cyganie”. I mamy już nie tylko stereotypy, ale nawet mity, które otaczają Romów. Najlepszym środkiem do zwalczania mitów, jest opowiadanie i pokazywanie prawdy, jacy są Romowie, jak żyją, co robią, czego pragną, do czego dążą.
Wydaje mi się, że media na Litwie są skłonni do demonizacji Romów, informacja o których zazwyczaj ma negatywny wydźwięk. Na przykład: jeżeli sprawcą przestępstwa jest Rom, media zawsze na tym się skupiają, tymczasem, jeżeli sprawcą jest Litwin, to media podają, że winowajcą jest obywatel.
Jak na życie Romów wpłynęła kwarantanna, wprowadzona z powodu pandemii koronawirusa?
Moim zdaniem, pandemia koronawirusa mocno uderzyła we wszystkie grupy zagrożone wykluczeniem społecznym. Skomplikowana sytuacja finansowa Romów jeszcze bardziej się pogorszyła. Okazało się, że nauczanie zdalne niby jest, a jednak go nie ma. Większość rodzin wcale nie posiada żadnego komputera, a jeżeli w rodzinie jest pięcioro czy sześcioro dzieci, to co wtedy? Za jakie pieniądze rodzice mają kupić każdemu komputer? Komputery, zakupione przez rządowe instytucje dotarły do dzieci Romów dopiero w drugiej połowie kwarantanny. My, woluntariusze odwiedzaliśmy rodziny i dostarczaliśmy rodzicom zadania ich dzieciom spisane na papierze.
Inna rzecz to produkty spożywcze. Ludziom naprawdę zaczęło brakować żywności, nie mieli możliwości ją nabyć. Proszę wyobrazić: izolacja w domu, matka, ojciec i sześciorga, siedmiorga dzieci. Dzieci nie mają co zjeść, w normalnych warunkach mogły zjeść bezpłatny obiad w szkole. Teraz na bezpłatny obiad liczyć nie ma co, pieniędzy na jedzenie zaczyna brakować. Zwróciliśmy się o pomóc do „Banku Żywności” i dostarczaliśmy Romom produkty spożywcze.
Jak wygląda sytuacja teraz, gdy po kwarantannie zostały tylko wspomnienia?
Na szczęście powoli zaczyna wracać do normy. Dzieci wróciły do ośrodka, widać jak bardzo są stęsknieni do rozmów, wspólnych zabaw. Planujemy zorganizować dla nich kilka obozów letnich, w których będą mogły cieszyć się aktywnością.